
Materiały do tego spektaklu zespół zbierał przez dwa lata, podróżując po Szkocji w poszukiwaniu inspiracji, spotykając się z ludźmi i szukając archiwalnych nagrań dawnej muzyki szkockiej, kliknijcie: Jak powstał spektakl - YouTube. Ostatecznie do spektaklu wybrano 15 utworów.
Premiera szkocka odbyła się w Edynburgu w St Giles Cathedral, w ramach Festiwalu w Summerhall, kliknijcie tutaj: Summerhall - Return to the Voice, a we Wrocławiu w Katedrze św. Marii Magdaleny przy ulicy Szewskiej.
- kliknijcie: Summerhall - Wikipedia
- kliknijcie: Katedra św. Marii Magdaleny - Wikipedia

Poza dowcipnym apelem o wyłączenie "komórek" i przedstawieniem historii spektaklu, Grzegorz Bral mówił o genetycznej pamięci muzyki, kultury, doświadczeń przodków. Reżyser miał nadzieję, że jakieś utwory będą się nam wydawaly znajome, ponieważ są one w nas zakodowane - przekazane nam przez DNA naszych przodków. To mnie tak zainteresowało, że po powrocie do domu włączyłam komputer i w wyszukiwarce napisałam: "pamięć genetyczna". Może też tak zrobicie?
Nie zamierzam oceniać spektaklu - zrobili to inni, kliknijcie tutaj: Recenzja z premiery "Return to the voice" - grudzień 2014. To, co mnie szczególnie urzekło, to niesamowita precyzja wykonania i gra rąk.To było mistrzostwo. Utwory kończyły się bardzo precyzyjnie - dwunastu wykonawców kończyło śpiewać w tej samej sekundzie. To robiło niesamowite wrażenie. Białe ręce, kontrastujące z czarnymi kostiumami artystów, kojarzyły mi się z pantomimą, kliknijcie tutaj: Kultury nigdy za wiele.
Przez cały spektakl zastanawiałam się, czy gra rąk była wyreżyserowana. Myślę, że tak, bo artyści za pomocą rąk przekazywali nam emocje, bo przecież byli chyba świadomi, że tacy słuchacze jak ja tekstu śpiewanych szkockich utworów nie zrozumieją. Chętnie poznałabym przekład tych utworów.
Drugą myślą, która nie dawała mi spokoju, była "muzyczna pamięć genetyczna". Czy jakiś utwór wyda mi się znajomy? Nie jestem pewna, czy taki utwór faktycznie był. Może ten wykonany przez pewną blondynkę, która kończąc utwór cofała się do tyłu, śpiewając coraz słabszym, załamującym się głosem. Coś bardzo przeżywałą, tylko nie wiem co. Jeśli znajdziecie ten utwór na YouTube, to koniecznie dajcie mi znać. Ja tylko zapamiętałam, że artystka wielokrotnie powtarzała "ocielumania ocie". O matko, co to mogło być?
Return to the Voice mogłam obejrzeć, bo "Żółty Parasol" ma partnerskie kontakty z Teatrem Pieśń Kozła. Miałam szczęście.
Popowiczanka
Uwaga. Zdjęcia pochodzą z darmowej bazy zdjęć "Cliparts" (kliknijcie na zdjęcia, żeby je powiększyć). Na pierwszym zdjęciu jest zamek w Edynburgu.
Droga Popowiczanko. Serdeczne dzięki za podzielenie się wrażeniami z tak niezwykłego koncertu. Zaintrygowałaś mnie "muzyczną pamięcią genetyczną", a co znaczy "ocielumania ocie" też nie mam pojęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do miłego....
Antonino, cieszę się, że mamy podobne zainteresowania. Jeśli chodzi o "ocielumania ocie", to nie jest pewna, czy tak ten fragment tekstu faktycznie brzmiał. Może chodzi o "ocierumania ocie'".
UsuńPopowiczanka
Popowiczanko, to chyba na jedno wychodzi...
UsuńPozdrówka...
Niestety tak, Antonino.
UsuńPopowiczanka
Zakładając, że jest to język gaelic można będzie to znaleźć
Usuń