środa, 31 stycznia 2024

Nowy sezon artystycznych spacerów z Ewą Plutą startuje!

Wirtualna Kultura otrzymała dzisiaj oczekiwany z utęsknieniem mail od Ewy Pluty. Senior Art Walks ruszają w środę, 7 lutego 2024, godz. 16. 

Szanowni Państwo,

serdecznie zapraszam 7 lutego (środa) o godzinie 16.00 na pierwszy w 2024 roku spacer ze sztuką współczesną w ramach projektu Senior Art Walk prowadzonego przez Fundację Art Transparent.

Odkryjemy nowe, niszowe miejsca na mapie Wrocławia. Galerie sztuki, do których nie tak łatwo trafić, a które mają na swoim koncie ciekawe wystawy sztuki współczesnej. Obie ulokowane są przy ulicy Księcia Witolda, w centrum miasta, na Kępie Mieszczańskiej. W nowoczesnych apartamentowcach, Będzie to zatem okazja, aby zobaczyć, jak zmieniła się ta część miasta.

Najpierw pójdziemy do KRUPA GALLERY na ostatnim piętrze wspaniałego apartamentowca z widokiem na Odrę. Tu zobaczymy 
wystawę młodego artysty, działającego w przestrzeni internetowej, gdzie ma wierne grono osób odbiorczych. 
  • Ekspozycja „Toksyczni Ludzie” Bolesława Chromrego jest malarskim zbiorem portretów toksycznych osób z jego życia. Wśród przedstawionych bohaterów/bohaterek znajdą się dawni znajomi, rodzina, nauczycielki a nawet spersonifikowane postacie czworonożne. Stworzeni w niedbałej estetyce z charakterystyczną dla Chromrego ironią komentującą to, co w kontaktach z toksycznymi ludźmi niekomfortowe i bolesne.
 Po wystawie oprowadzi nas kuratorka Natalia Barczyńska.

Potem udamy się kilkaset metrów dalej do surowej przestrzeni kulturalnej BULVARY. 
  • Prezentowana jest tam wystawa Viktorii Tofan “Historie opowiadane haftem”. Artystka stworzyła nowy język i za pomocą haftu utrwaliła historie osób Głuchych mieszkających w Polsce. Tak powstał pewnego rodzaju zbiór, który jest notowaniem spotkań z osobami Głuchymi, poznaniem ich historii i kultury. Język w tym wypadku znaczy być czymś więcej, niż narzędziem wymiany informacji, zaczyna być afektywną przestrzenią dla emocji i tworzenia wspólnoty otwartej na odmienność. 
Po wystawie oprowadzi nas sama artystka Viktoriia Tofan.

Spotykamy się o godzinie 16.00 w środę 7 lutego

Gdzie pod Starym Spichlerzem (duży, żółty budynek z małymi okienkami) na ulicy Księcia Witolda 46 – 50, przy rogu z ulicą Mostową, vis a vis fabryki Herbapol.

Nasz spacer jest oczywiście bezpłatny. 
Do zobaczenia, Pozdrawiam Ewa Pluta

Uwaga. Wpis zdobi zdjęcie z jednego z zeszłorocznych spacerów z Ewą Plutą
Czytaj więcej »

niedziela, 28 stycznia 2024

Trzy Julie i jeden Romeo




Od pewnego czasu Wirtualna Kultura jest uczulona na punkcie kolejności wymieniania uczestników jakiś wydarzeń. Najczęściej słyszy się:

  • Witamy wrocławian i wrocławianki, 
  • Pozdrawiamy seniorów i seniorki.
W ten schemat wpisuje się tytuł dramatu Szekspira "Romeo i Julia" z roku 1597. Jest on dostępny za darmo na portalu Wolne Lektury:

Dlaczego Romeo jest ważniejszy od Julii? W ten weekend to się odmieniło dzięki fantastycznemu pomysłowi Sławomira Przepiórki z Wrocławskiego Teatru Lalek (kliknijcie na miniaturę jego zdjęcia powyżej): 
Kiedyś, przy kawie, obiecał on Kasi Delikowskiej, że zrealizuje spektakl o trzech Juliach i jednym Romeo, w którym zagrają seniorki i seniorzy. Pomysł zrealizowano w Przestrzeni Trzeciego Wieku - WCRS. Warsztaty trwały kilka miesięcy - 69 godzin.



Premiera tego niezwykłego przedstawienia właśnie się odbyła. Wystąpiły w nim:
  • trzy Julie - każda z nich mówiła do Romea inny fragment dramatu Szekspira, 
  • trzy nianie - każda z nich w inny sposób troszczyła się o swoją Julię,
  • trzy wiedźmy - każda z nich miała inny tembr głosu, 
  • i tylko jedna matka trzech Julii, która każdą z nich tak samo ostro traktowała. 
Byli też
  • Romeo - trochę w tym nadmiarze Julii zagubiony, 
  • oraz ojciec trzech Julii - bardzo głośno je musztrował, bo nie chciały wyjść za mąż za Parysa (Parys był tylko jeden), ale i tak ich nie przekonał.
Pozostałe postaci dramatu chyba nie odczuły skutków nadmiaru Julii. To oczywiście nie wpłynęło na finał - był tragiczny tak jak u Szekspira. Zanim do tego doszło wszyscy wytańczyli się do woli - seniorzy to uwielbiają.


Przed rozpoczęciem spektaklu Sławomir Przepiórka przeczytał krótkie streszczenie "Romea i Julii". To ułatwiło odbiór przedstawienia. Zapytał też widownię, czy przeżyła miłość od pierwszego spojrzenia. Seniorzy jakoś nie mogli sobie tego przypomnieć.

Scenariusz Sławomira Przepiórki był pomysłowym skrótem dramatu Szekspira. Nie zabrakło aluzji do współczesnych metod przesyłania wiadomości. Jedna z bohaterek spektaklu mówiła coś o jakiejś katapulcie i czerwonym przycisku. Czyżby telefon komórkowy jej się objawił? Przez kłopoty z posłańcem Romeo nie dowiedział się, że Julia tylko śpi, i popełnił samobójstwo. W erze Internetu taka sytuacja nie wydarzyłaby się. William Szekspir miałby kłopot z wymyśleniem zakończenia.

Stroje, dekoracje, muzyka, oświetlenie perfekcyjne. Gra aktorów też. Świetnie zaaranżowano scenę na balkonie i ślub z trzema oblubienicami. Wszystko to w auli Przestrzeni trzeciego Wieku. Wirtualna Kultura zazdrościła, że seniorzy znali swoje role na pamięć. Brawo! Ona nie dałaby rady.



Uwaga. Zgodnie z prośbą reżysera Wirtualna Kultura nie robiła zdjęć w trakcie spektaklu. Na czwartym zdjęciu Kasia Delikowska jest z koleżanką z Torunia. Wirtualna Kultura z przyjemnością dowiedziała się, że koleżanka zagląda na blog. Kliknijcie na miniatury zdjęć, żeby lepiej je zobaczyć.

Zdjęcia z sobotniego przedstawienia są na Facebooku Przestrzeni Trzeciego Wieku:
Pierwsze zdjęcie w tym wpisie jest z Facebooka PTW. Są na nim wszyscy aktorzy i Sławomir Przepiórka, który wszystko wymyślił i zrealizował.

Krystyna - Wirtualna Kultura 

Czytaj więcej »

sobota, 27 stycznia 2024

Głos chłopaków - relacja ze spektaklu Kobietostanu



W piątkowy wieczór WK wybrała się z Anią do Ośrodka Postaw Twórczych przy ulicy Działkowej (oj, nie łatwo było w deszczu i ciemnościach znaleźć ośrodek) na spektakl Kobietostanu "Chłopaki. Prawo głosu". 

Wydarzeniem towarzyszącym spektaklowi była konferencja, na której Wirtualna Kultura też była:


Gdy Wirtualna Kultura siadła w OPT na czarnym krześle i czekała na rozpoczęcie spektaklu, jej uwagę przyciągnęły 
  • półtoralitrowe butelki z wodą, leżące na podłodze obok instrumentów muzycznych,   
  • zwisające z sufitu sznurki zakończone jakimiś uchwytami - na końcu niektórych z nich  wisiało coś zawinięte w czarną folię.   
Myślała, że instrumenty muzyczne i butelki to pozostałość po jakimś koncercie - po prostu bałagan. Jeśli chodzi o sznurki, to nie miała pomysłu, po co one mogą być. Jakaś tania dekoracja? Wszystko to i jeszcze więcej wyjaśniło się w trakcie spektaklu. Do tych rekwizytów doszły dwa krzesła, deski, metalowe głębokie miski (więzienne talerze?), a na końcu metronomy. 
  • Jedna z aktorek grała na instrumentach perkusyjnych - Agnieszka raczej się do tego nie nadawała (udawała dla scenariusza spektaklu?).
  • Druga dobrze radziła sobie z jakimś instrumentem elektronicznym. Potrafiła też malować zygzaki na kibicowskim transparencie.
  • Z nudów (?) aktorki usiłowały ściągnąć czarną folię, pod która były cegły z dziurkami.
  • Sprytnie powiesiły na sznurkach butelki - wcześniej część wody wlewając do metalowych pojemników - ojej, jaki to jest hałas, jak się je rzuca na podłogę!  Rzucano też kawałkami drewna - każdy miał jakieś imię.
Te inscenizacyjne pomysły zachwyciły Wirtualną Kulturę - miały jakiś ukryty sens, związany z życiem w miejscu odosobnienia. Świetnie współgrały z tekstem. Nadawały dynamikę spektaklowi i burzyły monotonię więzienną. Tak się żyje w więzieniach? 

Do tego wszystkie wykonawczynie pokazały krzepę. Wykonywały ćwiczenia gimnastyczne, a Agnieszka stała na rękach do góry nogami i wykonywała pompki. Wirtualną Kulturę wbiło to w czarne krzesło. Takich umiejętności wymaga się od aktorek obsadzonych w rolach mężczyzn (chłopaków) uwięzionych w miejscu odosobnienia!!! 

W finale wszystko wprawiono w ruch. Cegły oraz butelki wahały się w lewo i prawo. Z przedziurawionych butelek lała się woda. Czarne metronomy, postawione na desce łączącej dwa krzesła, wydawały dźwięki, a ich strzałki poruszały się różnym tempie  - tak chyba mija czas w zakładach karnych. Trzy wykonawczynie gdzieś przycupnęły i światło zgasło, gdy butelki były puste. Spektakl skończył się, ale widownia siedziała w bezruchu, nikt nie wychodził. Był to czas na własne refleksje. Wykonawczynie i realizatorzy otrzymali zasłużone brawa.  


Tekst spektaklu raczej nie nastrajał do śmiechu, poza więzienną grą w chińczyka. Skąd ten super pomysł? Powtarzające się zdanie:  „Co wy tam k*** robicie, wy śpiewacie?” oddawało atmosferę tego, co w więzieniu działo się w trakcie warsztatów. Oto fragment rozmowy Julii Niedziejko z Agnieszką Bresler w serwisie Kultura Poznań:

Zajęcia z głosem rezonowały na całe więzienie, bo wszyscy słyszeli, jak śpiewamy. Nikt się tego po nich nie spodziewał. Otworzyło to ich potem na pracę z ciałem i tekstem. Drugiego czy trzeciego dnia warsztatów jeden z chłopaków wpadł podekscytowany na zajęcia i opowiedział nam, że spotkał na korytarzu innego osadzonego, który z niedowierzaniem zapytał: „Co wy tam k*** robicie, wy śpiewacie?”, a wtedy ten chłopak z ogromnym uśmiechem na twarzy wyprężył dumnie pierś i powiedział: „No!”. 

Nagrody: Pomysł na realizację spektaklu „Chłopaki. Prawo głosu” zwyciężył w 2021 roku w konkursie Teatru Ósmego Dnia OFF Premiery/Prezentacji, w ramach którego w listopadzie 2021 odbyła się jego premiera.

Spektakl jest efektem pracy wielu osób:

Reżyseria i scenografia: Weronika Fibich
Koncept i wykonanie: Agnieszka Bresler
Tekst i wykonanie: Martyna Dębowska
Muzyka i wykonanie: Iwona Konecka
Realizacja dźwięku, wizualizacji i świateł: Wojciech Maniewski
Udźwiękowienie i obróbka materiałów audio: Iwona Konecka, Patryk Zakrocki, Rafał Foremski
Wizualizacje: Adam Ptaszyński
Animacja poklatkowa: Weronika Gołaś.

Dodatek. Wirtualna Kultura poznała Agnieszkę Bresler we wrześniu 2019 i od tego czasu jest jej wielką fanką, nie tylko z powodu możliwości aktorskich, wokalnych, reżyserskich itp Agnieszki, ale też tego, jaki jest stosunek Agnieszki do ludzi: 

Dlatego nie była zdziwiona, że Agnieszka pracuje "teatralnie" z osadzonymi w zakładach karnych, i to od dawna:
Działalność Agnieszki doceniono na szczeblu Wrocławia, ale też Polski. Wirtualna Kultura pisała o tym przy różnych okazjach, więc nie będzie się powtarzać:

Uwaga. Kliknijcie na miniatury zdjęć. Na ostatnim jest Agnieszka, Ania i Wirtualna Kultura.
 
Krystyna - Wirtualna Kultura
Czytaj więcej »

środa, 24 stycznia 2024

Kolędowy weekend


W każdy weekend we Wrocławiu są dziesiątki wydarzeń. Od nadmiaru propozycji boli głowa, bo trudno się zdecydować. Jak już wiecie w piątek, 26 stycznia, Wirtualna Kultura wybiera się do Ośrodka Postaw Twórczych, ul. Działkowa 15, na spektakl Kobietostanu "Chłopaki. Prawo głosu",

Zaplanowała to jeszcze w grudniu, gdy była w BarBarze na konferencji "Zmiany wzorców męskości – jak włączać w równość chłopaków i mężczyzn?"

W sobotę, 27 stycznia 2024, o godzinie 18 mogłaby się wybrać na koncert kolęd Cantores Minores Wratislavienses w Oratorium Marianum (gmach główny Uniwersytetu). Chórem dyryguje prof. Tadeusz Zathey, Koncert prowadzi prof. Jan Miodek. Wstęp wolny.

W piątek lub sobotę o godzinie 18 mogłaby w Piekarni (Centrum Sztuk Performatywnych, Księcia Witolda 62) obejrzeć  "Balkony - pieśni miłosne" w reżyserii Krystian Lupy, ale bilety są od 50 do 120 zł. (?)

Za to w niedzielę, 28 stycznia, o godzinie 19 w kościele na Popowicach (ul. Ojców Oblatów 1, Kościół Maryi Panny Królowej Pokoju) będzie "Hej kolęda, kolęda". Wstęp wolny.
Wystąpią:
  • Chór Con Grazia z Czastar 
  • Chór Cantiamo Tutto z Wrocławia 
  • Chór Con Passione z Wrocławia
  • Reprezentacyjny Chór Akademii Wojsk Lądowych z Wrocławia 
  • Orkiestra Sebastiana Sikory z Wrocławia
  • Magdalena Błaziak - sopran
  • Sebastian Sikora - dyrygent
  • Przygotowanie chórów: Sebastian Sikora, Ksenia Sun Andronova, Maciej Wojciechowski
  • Organizatorem koncertów jest Polskie Stowarzyszenie Animatorów Kultury "Kulturalny Koneser" (Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury).

Dwa dni później 30 stycznia, godzina 19, Stowarzyszenie "Kulturalny Koneser" zaprasza na ostatni koncert kolęd tej zimy w wykonaniu chóru Cantiamo Tutto w Parafii Ewangelicko-Augsburskiej, plac Świętego Krzysztofa 1.

Do 2 marca w ZOO można oglądać wystawę świateł Garden of Lights - Dzika Afryka, prezentującą najbardziej rozpoznawalne gatunki zwierząt tego kontynentu w nowym, multimedialnym wydaniu.
Cena biletu dla seniora: 32 zł. Wystawie towarzyszą darmowe pokazy iluminacji świątecznej  na Pergoli koło Hali Stulecia:
Krystyna - Wirtualna Kultura

Czytaj więcej »

wtorek, 23 stycznia 2024

Podwójne standardy - dorośli kontra niedorośli

W połowie grudnia 2023 Wirtualna Kultura przeczytała w Internecie w Wysokich Obcasach felieton Sylwii Chutnik, 

Felieton jak to felieton Sylwia Chutnik napisała w lekkim (prześmiewczym, drwiącym, prowokacyjnym?) tonie, posługując się obiegowymi (złośliwymi?) opiniami o kobietach z różnych pokoleń i o procesie starzenia się. Chutnik z tymi opiniami nie polemizuje. 

Było to Chutnik potrzebne  chyba do postawienia tezy (czy prawdziwej?), że dorośli pouczają młodych, bo wnerwia ich przemijanie, a kremy nie zatrzymają czasu, który szybko leci. Oto początkowy fragment felietonu:

"Dorośli zwykle cierpią na problemy z pamięcią. Zwłaszcza kiedy przychodzi do pouczania dzieci. Za młodu mogli balować, jarać, pić i robić rzeczy niebezpieczne, ale kiedy przekroczą magiczną barierę „dorosłości", to natychmiast zapominają o wszystkim. Dziwią się za to i oburzają, że dzieciaki i młodzież robią dokładnie to, co robili oni sami. Jak by to nazwać? Podwójne standardy, demencja, a może obłuda?

Tu nawet nie chodzi o rodzaje metod wychowawczych, ale o kompletne zaprzeczenie własnym doświadczeniom.
"

i końcowy 

"I nas to przemijanie wnerwia. Może dlatego tak alergicznie reagujemy na to, co robią młodsi od nas. A robią zwykle dokładnie to samo – i nie mówcie, że kiedyś nie było dostępu do sieci, bo i tak gapiliśmy się w ekran telewizora. 

Wolimy zapomnieć, że kiedyś cały świat stał przed nami otworem. Denerwuje nas to, że oni, ci młodzi, nie wiedzą jeszcze tego co my: że ten czas tak szybko leci. Że najlepszy krem go nie zatrzyma. Ale skoro to wiemy, to dajmy poszaleć tym, którzy nie muszą jeszcze o tym wszystkim myśleć."

Już po przeczytaniu początku felietonu Wirtualna Kultura zaczęła się zastanawiać, kiedy Chutnik była młoda i gdzie się wychowała. Okazało się, że Sylwia Chutnik jest z wielkomiejskiego pokolenia 40+: urodziła się w Warszawie w roku 1979. To dużo wyjaśnia. Jest pisarką, felietonistką, feministką, działaczką społeczną - tak napisano o niej na końcu felietonu (link do felietonu jest powyżej).
Wirtualna Kultura, pokolenie 80+, w szkole nie piła, nie jarała (nie znała tego słowa), nawet nie paliła, a telewizja pojawiła się w jej życiu, gdy była w klasie maturalnej. Idąc tropem rozumowania Sylwii Chutnik, Wirtualna Kultura może pouczać młodszych, bo ma konto czyste - nie grozi jej oskarżenie o podwójne standardy.  

W środkowej części felietonu pojawia się fragment o kobietach 70+, po przeczytaniu którego wszystko w Wirtualnej Kulturze "zagotowało się":

"Właściwie o kobietach po 70. roku życia nie ma sensu pisać, ponieważ są to osoby w naszym społeczeństwie nieistniejące, czy może lepiej: takie, o których najchętniej myślimy jako tych nieistniejących. A i one same z pewnego rodzaju rezygnacją zwykle tkwią w sobie i własnych myślach, pogodzone z nieuchronnością. 

Jedna z pań tłumaczyła kiedyś w wywiadzie dla gazety, że „czarny wyszczupla" i dlatego ma w swojej szafie elegancką garsonkę na wypadek trumny. Inna zaś preferuje kolor niebieski i zgaszone bordo, ponieważ „w czarnym to się wygląda jak trupek".

Na blogu nie ma wystarczająco dużo miejsca, żeby napisać, co Wirtualna Kultura pomyślała o Sylwii Chutnik po przeczytaniu tego fragmentu o kobietach 70+. WK siadła i napisała polemikę, którą wysłała do redakcji. Redakcja polemikę wrzuciła do kosza. Trudno. Jednak i tak WK częściowo cel osiągnęła. Pokazała, że są seniorki, które 
  • potrafią zaprotestować, 
  • mają własne zdanie, 
  • nie są przezroczyste (nieistniejące), jak to niektórzy określają.
Różnice między pokoleniami narastają, społeczeństwo się rozwarstwia. Temu może towarzyszyć brak zrozumienia i tolerancji dla inności, dla odmiennych doświadczeń i różnego postrzegania świata. To jest niebezpieczny trend. Są pewne granice przyzwoitości. Sylwia Chutnik, zdaniem Wirtualnej Kultury, je przekroczyła tendencyjnie wybierając cytaty o kobietach 70+ i drwiąc "z koloru czarnego". W związku z tym Wirtualna Kultura napisała w polemice tak:

"Kolor czarny kojarzy mi się z żałobą i dlatego go nie lubię. Dla młodych żałoba jest czymś nieznanym. Tradycja „noszenia” żałoby zaniknęła. Zacytowane przez Sylwię Chutnik dwie panie „pogodzone z nieuchronnością” kolor czarny kojarzą ze śmiercią. Mnie to nie dziwi. Dziwi mnie zaś, że Sylwia Chutnik nie zastanowiła się, co się za tym kryje.

Wirtualna Kultura na temat felietonu Sylwii Chutnik rozmawiała z kilkoma kobietami, w tym z dwiema z pokolenia 40+. Dla czterdziestolatek ważne było, co Chutnik pisze na temat "pouczania" - zgadzały się z nią. Nie zauważały, co pisze o kobietach 70+, mimo że działają na rzecz seniorów. No, cóż, punkt widzenia zależy od daty urodzenia.

Na koniec przeczytajcie komentarze, które pojawiły się pod wpisem, w którym Wirtualna Kultura zacytowała fragment o kobietach 70+, bez podania nazwiska Sylwii Chutnik:
Oto te komentarze:

Wirtualna Kultura. Miesiąc temu pewna pisarka, felietonistka, feministka napisała: "Właściwie o kobietach po 70. roku życia nie ma sensu pisać, ponieważ są to osoby w naszym społeczeństwie nieistniejące, czy może lepiej: takie, o których najchętniej myślimy jako tych nieistniejących...". Wkrótce napiszę kim ta pisarka jest i co o tym myślę.

Anonimowy. No cóż, nic dodać, nic ująć. W jakim wieku jest ta felietonistka, nie sądzę, żeby była przyjazna seniorom 70+, których większość czyta ten blog.

Odp. Wirtualnej Kultury: Jest w wieku 40+. 

Anonimowy. Szkoda, że ta felietonistka nie chodzi na basen, nie jeździła na wycieczki dla seniorów, wtedy zobaczyłaby, ile nieistniejących seniorów 70+ uczestniczy w imprezach.

Anonimowy. Odnośnie przytoczonego artykułu - mam wrażenie że właśnie autorka myśli odwrotnie niż pisze i daje wyraz temu, że należy pisać i myśleć o kobietach 70+. Napisała to zaczepnie, aby zwrócić uwagę na problem społeczny.

Katarzyna. To przykre, że ktoś tak myśli, chyba że mówi to po to, by sprowokować dyskusje. Już nie mogę się doczekać.

Majka Stanek. Dobrze, że napiszesz Krysiu więcej o tej pani (????). Jestem zadziwiona i zdegustowana stanowiskiem i poglądami tejże. Chętnie dowiemy się o niej więcej, tzn. kim jest, dlaczego uważa tak jak Krysiu sugerujesz itd... Chętnie podyskutujemy z tą osobą. Zmierzymy się z jej argumentacją... 

Basia Kiela. Mam propozycję, może zaprosimy tę panią (feministkę) na spotkanie z "nieistniejącymi" i porozmawiajmy o współczesnych seniorach.

Majka Stanek. To bardzo dobry pomysł, ale nie sądzę, aby był przyjęcia dla kogoś z poglądami eliminującym  nas, tj. seniorów 70 plus...

Basia Kiela. Majeczko, warto spróbować i zaprosić, może pani feministka się odważy i przyjmie nasze zaproszenie!

Majka Stanek. ... spróbować zawsze warto. Ciekawe co ,, pisząca " pani na to, Basiu.


Uwaga. Na zdjęciu jest Zamek w Leśnicy przed zmrokiem. Wirtualna Kultura zrobiła je w niedzielę przed koncertem: 
Krystyna - Wirtualna Kultura
Czytaj więcej »

Na wesoło - propozycje

Kiedyś jeden z  czytelników miał pretensje do Wirtualnej Kultury, że na blogu jest za mało rozrywki. Ona się wtedy tym przejęła i 13 marca 2020 zrobiła wpis m.in. o Kanale Wujka Czarka na YouTube: 

Nie był to strzał "w dziesiątkę", bo jedna z czytelniczek przysłała mail z krytycznymi uwagi o poziomie dowcipów. 

Wirtualna Kultura się tym nie przejęła, bo wpis miał też drugi cel. Ona umieściła w nim linki do jej trzech ulubionych piosenek:

Licznik wejść na poszczególne wpisy na blogu wyraźnie pokazuje, że czytelnicy chcą się bawić. Jak dotąd w styczniu 2024 najwięcej wejść ma wpis o darmowym koncercie Czerwonych Gitar. Drugie i trzeci miejsce na podium zajmują wpisy o podziękowaniach w Ratuszu i noworocznym spacerze.    

Ta statystyka zachęciła Wirtualną Kulturę do zajrzenia na strony ATM Scena na Bielanach: 
Jej sąsiadka, Jasia, wielokrotnie z zachwytem opowiadała, jakie fajne komedie można tam obejrzeć.  Na Bielany dojeżdża się autobusem miejskim 612, a na spektakle specjalnym autobusem z Opery/Monopolu. 

Oto kilka rozrywkowych propozycji. Na spektakl, na przykład, w lutym  mało miejsc już zostało:
  • 10 lutego 2024, godz. 16 i 19, spektakl muzyczno-kabaretowy "Dużo kobiet bo aż trzy" , kliknijcie: Dużo kobiet, bo aż trzy
  • 9 marca 2024, godz. 17 i 20, komedia "Głowa w piasek", kliknijcie: Głowa w piasek
  • 20 kwietnia 2024, godz. 17 i 20, komedia "Petarda", kliknijcie: Petarda
  • 11 maja 2024, godz. 17 i 20, komedia "Prawda", kliknijcie: Prawda
  • 18 maja 2024,godz. 17 i 20, kabaret, kliknijcie: Kabaret Hrabi "pociechy"
Link do biletów: Kup bilet. Może dzieci lub wnuki zafundują Wam bilety!!!

Wirtualna Kultura nie poleca Wam komedii, na którą się wybrała do jednego z wrocławskich teatrów w Sylwestra. Wyszła po pierwszym akcie, bo miała dosyć trzaskania drzwiami, a scenograf zaplanował ich wiele.

Uwaga. Zimowe zdjęcie przysłała Zosia. Kliknijcie.

Krystyna - Wirtualna Kultura 
Czytaj więcej »

poniedziałek, 22 stycznia 2024

Skąd te tłumy na otwarciu wystawy w Muzeum Architektury?



Jak już wiecie, Wirtualna Kultura była z Anią i jej koleżankami na otwarciu wystawy "Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia" w Muzeum Architektury: 

Poszła na to wydarzenie "w ciemno". tzn. znała tylko nazwę wystawy. Chyba z powodu słowa "nowoczesny" w tytule ubzdurała sobie, że to chodzi o Wrocław z ostatnich lat. Tymczasem chodziło o Wrocław sprzed II Wojny Światowej. Czy prawie sto lat temu słowo "nowoczesny" było "w obiegu"? Kto to wie?

Kuratorami wystawy są: 
  • dr hab. Jerzy Ilkosz (były dyrektor Muzeum Architektury) i Jolanta Gromadzka. 
Są oni na pierwszym zdjęciu razem z dyrektorem muzeum Michałem Dudą. W  przygotowaniu wystawy brało udział wiele osób, w tym specjalista od oświetlenia. Jak wyeksponować stare rysunki i im nie zaszkodzić? Czy dlatego z "kratek" w podłodze dmuchało ciepłym powietrzem?

Wirtualna Kultura bardziej skupiła się na tym, co usłyszała o Wrocławiu niż co na wystawie zobaczyła. Pamięć jest zawodna, więc jej relacja w tym wpisie wymaga weryfikacji. 

Więcej o zawartości wystawy i o roli książki Pontena możecie przeczytać na stronie muzeum:
"W roku 1925 poeta, eseista i pisarz Josef Ponten, przy współpracy historyków sztuki poleconych mu przez Heinricha Wolffina, wydał dwutomową książkę "Architektura, która nie została zbudowana" (Architektur die Nicht Gebaut Wurde)."



Wirtualna Kultura chciała się dowiedzieć, skąd było wiadomo, co na wystawie warto pokazać, jakie projekty powstawały tyle lat temu. Na jej pytanie, jak udało się zebrać tak ciekawe materiały (projekty, rysunki i wykonane na ich podstawie modele), Jerzy Ilkosz odpowiedział krótko: 50 lat pracy. Początkowo marzył on o wystawie szerszej tematycznie, ale aktualny dyrektor muzeum zasugerował mu, żeby ograniczył się do niezrealizowanych projektów architektonicznych. Niektóre eksponaty na wystawie są pokazywane pierwszy raz. 

Wirtualna Kultura dowiedziała się, że wiele materiałów o niezrealizowanych we Wrocławiu projektach architektonicznych jest zgromadzonych w trzech  ośrodkach w Niemczech. To rodziny wielkich niemieckich architektów przechowały ich dorobek. Za prekursorów nowoczesnej architektury we Wrocławiu są uznawani: Max Berg, Hans Poelzig, Adolf Rading i Ernt May. Niestety często konkursy wygrywały konserwatywne projekty.

Na portalu Wrocławia jest relacja z otwarcia wystawy, a w niej m.in. dwa zdjęcia Ani i Wirtualnej Kultury. Zrobił je Tomasz Hołod:


WK ma zakodowane w głowie, że w tamtych czasach Wrocław był czwartym co do wielkości miastem niemieckim. Tymczasem okazało się, że miał on małą powierzchnię w stosunku do liczby ludności w porównaniu z innymi miastami, na przykład Kolonią, był zaniedbany. Podobno część jakiejś fabryki była na terenie miasta, a reszta poza. Wrocław nie mógł się rozwijać, bo temu było przeciwne "starostwo". Dopiero w roku 1928 zgodził się na to "Berlin", ale w 1929 zaczął się kryzys i nie było pieniędzy. 

Niezrealizowane projekty miały powstać w różnych rejonach miasta. Nowy ratusz na terenach po zburzonej gazowni. Poniżej jest projekt ratusza i krematorium - kliknijcie na miniatury zdjęć.



Na otwarcie wystawy przyszło bardzo dużo wrocławian, w tym prezydent Wrocławia i Dyrektor Wydziału Kultury. Wirtualna Kultura nie spodziewała się, że aż tylu. 

Wystawa jest czynna do 21 kwietnia 2024. Jak się na nią wybierzecie, to zwrócicie uwagę na dużą makietę z danymi, jaka była powierzchnia i liczba ludności w Berlinie, Kolonii i Wrocławiu. Czwartym miastem jest chyba Dusseldorf (?). 

Uwaga. Podobno bilet na kartę Wrocławskiego Seniora kosztuje tylko. 5 zł. 

Krystyna - Wirtualna Kultura 

Czytaj więcej »

sobota, 20 stycznia 2024

Materia Mirosława i dobre wieści dla amatorów suszonych śliwek

Od samego słonecznego poranka Wirtualną Kulturę spotykały dzisiaj miłe rzeczy. Najpierw dwóch przechodniów zaniepokoiło się, gdy się poślizgnęła na oblodzonej ścieżce. Potem, gdy jadła w kawiarni orzechowe ciasteczko, jej smartfon zasygnalizował mail od prof. Mirosława Kocura, o którego wykładzie napisała wczoraj na blogu i któremu dała swoją recenzję jego recenzji, napisaną w kwietniu 2023:

  • kliknijcie: Wykład prof. Mirosława Kocura "Muzyka i teatr antyczny" - czy łatwo śpiewa się w masce? - wpis na blogu.
  • Profesor zgodził się na opublikowanie maila:

    Droga Pani Krystyno!

    Jestem pod wielkim wrażeniem blogu!!! Rewe!!!! Dzięki wielkie!

    Wspaniałe osoby na widowni uskrzydlają!!! Bardzo dziękuję za aktywną obecność. Bardzo mi Panie pomogły wczoraj!!!

    Gratuluję poczucia humoru! Recenzja z mojej recenzji dała mi do myślenia. 

    Umysł ścisły Pani Recenzentki sporo materii rozwikłał i jeszcze więcej splątał. Ufff! Już nawet nie próbuję wracać do tej mojej recenzji… tylko śliwki suszone wciąż połykam. Z podobnym skutkiem niestety.

    Pozdrawiam serdecznie!
    M. Kocur


    Aby prawidłowo zrozumieć treść maila, warto przeczytać najpierw recenzję Mirosława Kocura: 

    Jej początek zaczyna się tak:

    "Bohaterka performansu i reżyserka ogłosiła w programie do performansu/instalacji Strefa szeptów, że powzięła ryzykowną decyzję o zmierzeniu się osobiście z „materią sceniczną”. Podjąłem wyzwanie i zmierzyłem się osobiście z „materią widza". Oto moje świadectwo.

    Jesień to piękna pora roku także dlatego, że górale wędzą śliwki. Dwie takie śliwki zjadłem przed wyjściem z domu
    . (...)"

    W dalszej części recenzji MK pisze:

    "Artystki wypowiadały słowa rzadko i bardzo spokojnie, muzyka tybetańskich mis delikatnie wibrowała w tle, w pejzażu dźwiękowym dominowały chwile zupełnej ciszy. I wtedy z moich wnętrzności wydobywały się dramatyczne odgłosy. To mój mikrobiom procesował suszone śliwki od górali. Nie mogłem wyjść, bo drogi ewakuacyjne były odcięte przez publiczność i świętą podłogę. (...)"

    W związku z tym WK w swojej recenzji recenzji MK napisała m.in. tak (jej recenzja nie jest opublikowana):

    Już w pierwszym zdaniu recenzji Mirosława Kocura performansu „Strefa szeptów”, wyreżyserowanego przez Joannę Grabowiecką, miałam wątpliwości co do prawidłowości użycia terminu „materia”. Mirosław pisze o „materii scenicznej” i o „materii widza”, z którymi zmierzył się osobiście w trakcie spektaklu (performansu) w Centrum Sztuk Performatywnych we Wrocławiu. Tymczasem SJP PWN tak definiuje „materię”:

    1. «ogół przedmiotów fizycznych poznawalnych za pomocą zmysłów lub istniejących obiektywnie, tj. niezależnie od poznania»
    2. «pojęcie z dziedziny ontologii (metafizyki) oznaczające rodzaj bytu jedynie istniejącego lub jednego z istniejących»
    3. «materiał, wątek, treść, którym można nadawać różne formy»
    4. «rzecz, sprawa, o której się myśli, mówi lub pisze»
    5. daw. «tkanina, zwykle jedwabna»

    Czy „materia sceniczna” to jest rzecz, o której się myśli? Chyba tak, bo przecież Mirosław musiał o niej myśleć, gdy recenzję pisał. Idąc tym tropem, można stwierdzić, że pojęcie „materia” obejmuje też mój przypadek. Pisząc recenzję recenzji, myślę intensywnie, tworząc w ten sposób „materię recenzenta”, zgodnie z poprzednimi definicjami Mirosława
    . (...)"

    Wirtualna Kultura lubi suszone śliwki w kompocie. Je suszone morele, bo podobno jest w nich potas. O śliwkach wspomniała też w swojej recenzji:

    "Epopeja śliwek zaczyna się w recenzji MK jesiennie. Potem one gdzieś giną – chyba w powodu nietypowej trasy tramwaju 7. Gdy znowu się pojawiają razem w mikrobiomem, nie są już tak atrakcyjne, jak początkowo myślałam – nie są materią śliwowicy, znanej z Łącka. 

    Pomysł Mirosława na recenzję „nie wypalił”. Śliwek było w niej za mało. Co prawda w tytule recenzji Mirosław przyznał, że najadł się śliwek od górali – zatem miał ich dużo, ale nie zostawił śliwek dla czytelników. (...)

    W recenzji MK definiuje w pewnym sensie pojęcie „olbrzymia przestrzeń”. Dla MK powierzchnia sali teatralnej „Piekarni” jest olbrzymia, dla mnie nie. Właściwie powinnam się była tego po MK spodziewać, skoro on najadł się tylko dwiema śliwkami.

    Rozbieżności między jego i moimi ocenami jest więcej. Może dlatego, że ja siedziałam w „Piekarni” na krześle, a on na ławce. Ja widziałam podłogę, a on cztery boki prostokątnej sceny. Nasze obrazy świata są diametralnie różne. Z tego, oczywiście, nie wynika, że nie mamy ze sobą nic wspólnego. 

    W jednym z MK się zgadzam. Ja też nigdy nie dojechałam do „Piekarni” siódemką z Krzyków – jeżdżę autobusem nr 128. Nie mogę się doczekać spotkania z MK „twarzą w twarz”."


    Ostatnie zdanie z recenzji Wirtualnej Kultury okazało się prorocze. Oboje, MK i WK, mają też coś wspólnego. Ona wczoraj spotykała Mirosława Kocura twarzą w twarz. Twarze pojawiły się już wcześniej. Czy pamiętacie ten wpis, w którym jest link do wykładu MK z 11 marca 2023: „Tożsamość maski. Maska jako źródło tożsamości i narzędzie przemiany”
    Wirtualną Kulturę i Mirosława Kocura łączy matematyka. On musiał znać dobrze matematykę, skoro skończył Politechnikę Wrocławską. Dopiero później został absolwentem Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST. Oboje od czegoś innego zaczynali i kimś innym zostali. Mirosław Kocur budował najpierw mosty. Potem został antropologiem teatru i reżyserem, kulturoznawcą: 
    Wirtualna Kultura najpierw kształciła studentów informatyki, by wreszcie zostać blogerką.

    Dodatek. Jeden ze znajomych rodziców Wirtualnej Kultury powiedział, że nie powinna była iść na matematykę. Jego zdaniem, studia zgodne z głównymi zdolnościami nie gwarantują takiego rozwoju jak te "obok". Czyżby Wirtualna Kultura powinna studiować coś humanistycznego zamiast matematyki? Tego nie da się odwrócić.  

    Kliknijcie na miniatury zdjęć.

    Krystyna - Wirtualna Kultura
    Czytaj więcej »

    piątek, 19 stycznia 2024

    Wykład prof. Mirosława Kocura "Muzyka i teatr antyczny" - czy łatwo śpiewa się w masce?


    Wirtualna Kultura zobowiązała się, że będzie informować, co jej udało się zrealizować z planów podanych w tym wpisie: 

    Dwa wydarzenia już zaliczyła:

    Relację z wystawy napisze później. Dzisiaj na gorąco postanowiła się podzielić wrażeniami z wykładu profesora Mirosława Kocura w Narodowym Forum Muzyki o muzyce i teatrze antycznym. 

    Fragmenty innych jego wykładów o teatrze antycznym są dostępne w Internecie:


    Wirtualna Kultura miała dwa cele. Postanowiła skorzystać z okazji i przekazać Mirosławowi Kocurowi jej recenzję jego recenzji performansu "Strefa szeptu", napisaną w kwietniu 2023  w ramach warsztatów "Punkt krytyczny" w Teatrze Pantomimy. W recenzji Mirosława Kocura pojawiły się śliwki:
    Udało się! Mirosław Kocur chętnie jej recenzję wziął, gdy się dowiedział, że Wirtualna Kultura jest matematykiem-informatykiem, a nie teatrologiem.

    Wykład o muzyce i teatrze antycznym był porywający. Wirtualna Kultura zazdrościła Mirosławowi Kocurowi niesamowitej kondycji oraz umiejętności sterowania laptopem i rzutnikiem za pomocą smartfonu (kliknijcie na miniatury zdjęć). Prezentacja była ilustrowana zdjęciami obiektów z muzeów na całym świecie. Nie zabrakło zabawnych wypowiedzi. Słuchacze to bardzo lubią.

    Jego wiedza o muzyce i teatrze antycznym miała charakter tajemny. Wirtualna Kultura robiła na wykładzie notatki, ale ona nie ręczy, że można na nich polegać. Oto co zanotowała.  

    Mirosław Kocur opowiadał, jak można było z rycin, ledwo zachowanych, odgadywać, jak kiedyś tańczono. Pierwsi tancerze (hulaki) klepali się po ciele (pośladkach). Na rycinach zadki mieli duże, a do stóp przyłączone kołatki.

    Zapisy muzyki też były tajemne. Jak z dziwnych symboli można było odtworzyć brzmienie antycznej muzyki? Mirosław Kocur ilustrował to współczesnymi nagraniami. Pierwszy instrument muzyczny to dwie rurki z dziurkami (aulos). Policzki blokowały jakieś taśmy (?), żeby zmniejszyć rozdęcie twarzy, spowodowane dmuchaniem. To widać było na rycinach.

    Wirtualna Kultura zdziwiła się, że najpierw był taniec, albo coś, co można było uznać za taniec. Na teatr trzeba było czekać. Pojawił się chyba sto lat później. Teatr budowany na pentagramie działał jak lecznica.

    Rytm był najważniejszy u Greków. Aktorzy musieli się zmieścić w frazie wynikającej z muzyki. Sofokles umieszczał śpiew żałobny w metryce ślubnej.  

    W dawnych czasach nie było prozy - była liryka, której nazwa pochodzi od grania na lirze. Teksty pisano tylko dużymi literami, nie było znaków interpunkcji. Zachowane teksty to kopie kopii. Kopiści mogli wszystko pozmieniać. 


    Wirtualna Kultura zanotowała też zdanie, że sztuka jest kłamstwem. To być może wiązało się z maskami - maski kobiet były białe. Maski, a właściwie hełmy jak wojowników, ograniczały pole widzenia. Śpiew w nich brzmiał inaczej. Uczestnicy obejrzeli współczesne nagranie tańca i śpiewu w masce.    

    Wirtualna Kultura zanotowała wiele nowych dla niej słów - nie wie, czy dobrze. Anapesty - rytm dla wojska. Dochmiusy, antystrofy, trymetr jambiczny, ... 

    Materiały dla ciekawskich:

    Dodatek.  W Narodowym Forum Muzyki są darmowe spotkania z ciekawymi ludźmi:

    Można też korzystać z niektórych wykładów dla słuchaczy Akademii Melomana (bilet 15 zł). Na przykład:


    Uwaga. Na pierwszym zdjęciu oprócz prof. Kocura i Wirtualnej Kultury są Ania i Sylwia. Kliknijcie na miniaturę zdjęcia.

    Krystyna - Wirtualna Kultura 

    Czytaj więcej »

    Spotkanie z Kosem - propozycja Panoramy Racławickiej



    Wirtualna Kultura Kosa jeszcze nie widziała, bo jego oficjalna premiera jest dopiero 26 stycznia br. 

    Fragment opisu filmu z FilmWeb:

    "Wiosna 1794 roku, w Polsce wrze. Do kraju wraca generał Tadeusz „Kos” Kościuszko (Jacek Braciak), który planuje wzniecić powstanie przeciwko Rosjanom, mobilizując do tego polską szlachtę i chłopów. Towarzyszy mu wierny przyjaciel i były niewolnik, Domingo (Jason Mitchell). 

    Tropem Kościuszki wraz z listem gończym podąża bezlitosny rosyjski rotmistrz, Dunin (Robert Więckiewicz), który za wszelką cenę chce schwytać generała, zanim ten wywoła narodową rebelię. 

    W tym samym czasie młody chłop, Ignac (Bartosz Bielenia), szlachecki bękart, marzy o nadaniu herbu i majątku przez swojego nieprawego rodzica, Duchnowskiego (Andrzej Seweryn), który tuż przed śmiercią uwzględnia go w testamencie. ..."


    Muzeum Narodowe we Wrocławiu w dniu premiery, czyli 26 stycznia, organizuje w Panoramie Racławickiej spotkanie z twórcami filmu. Oto szczegóły:

    Spotkanie z twórcami filmu „Kos”

    26 stycznia 2024 (piątek), g. 10:30

    Muzeum „Panorama Racławicka”, ul. J.E. Purkyniego 11

    Wstęp wolny

    Muzeum „Panorama Racławicka” zaprasza na spotkanie z reżyserem filmu „Kos” Pawłem Maśloną
    i aktorem wcielającym się w postać Ignaca, Bartoszem Bielenią.

    Uczestnicy wydarzenia będą mieli okazję poznać kulisy powstawania dramatu, który zdobył aż dziewięć nagród na ubiegłorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, w tym Złotego Lwa dla najlepszego filmu.

    Wspólnie przeniesiemy się do roku 1794, by odnaleźć odpowiedź na pytanie, w jaki sposób historia inspiruje dzieła malarskie i fabularne.

    Film trafi do kin 26 stycznia. Zachęcamy do wizyty w Muzeum „Panorama Racławicka” i udania się na seans!

    Uwaga. Zdjęcie zrobił Łukasz Bąk.

    Krystyna - Wirtualna Kultura
    Czytaj więcej »

    czwartek, 18 stycznia 2024

    Podziękowania za działania na rzecz wrocławskich seniorów - spotkanie w Ratuszu



    Czy wiecie, co najbardziej cieszy Wirtualną Kulturę? To są sukcesy osób, które zna, o których słyszała, o których pisała na blogu itp. Wczoraj w Ratuszu Jacek Sutryk, Prezydent Wrocławia, dziękował wielu osobom (około 40tu?) za działania na rzecz wrocławskich seniorów. Relacja Macieja Wołodko z tego wydarzenia i ponad sto zdjęć Tomasza Hołoda są na portalu Wrocławia:

    Dwa pierwsze zdjęcia z tego wpisu są z portalu. Wirtualna Kultura dostała dużo zdjęć od innych osób. Może da je do galerii zdjęć na blogu.



    Wśród osób, którym Jacek Sutryk dziękował,  znalazł się Bolek Lang, prowadzący od lat Salonik Trzech Muz: 
    Krzysztof Strecker - to dzięki niemu seniorzy m.in. balują,
    Jadwiga Gałęcka, liderka seniorek na Nadodrzu - Wirtualna Kultura śledzi ją na Facebooku,
    Helena Grzybowska, Ambasadorka Seniorów, liderka Klubu Seniora Jantar na Szczepinie - Wirtualna Kultura zna ją ze spacerów noworocznych: 
    Andrzej Gaszewski, król nad królami, Ambasador Seniorów - Wirtualna Kultura podziwia jego aktywność od lat, o czym możecie na blogu przeczytać, na przykład:
    Barbara Zalewska, pisarka z dużym poczuciem humoru. Wirtualna Kultura poznała ją w Atelier Kultury w Przestrzeni Trzeciego Wieku, gdzie Basia m.in. prezentowała swoją twórczość:
    Patryk Kowalski, uwielbiany przez tłumy seniorek w wrzosowych koszulkach. To on z nimi tańczy zumbę we wrocławskich  parkach -  na spotkaniu w Ratuszu dostał najwięcej braw.
    Jarosław Zawartko - głowa bardzo muzykalnej rodziny, wszyscy w niej wspaniale śpiewają, na przykład:
    To on rozpoczął spotkanie w Ratuszu piosenkami z młodości Wirtualnej Kultury. To niewątpliwie wpłynęło pozytywnie na atmosferę wydarzenia. Wirtualna Kultura rozmarzyła się.   

    W Ratuszu Wirtualna Kultura poznała Annę Litwin, psycholożkę, która pomaga seniorom na konsultacjach w Przestrzeni Trzeciego Wieku, oraz Joannę Leszkiewicz, która uczy seniorów języka angielskiego. Ania i Joanna podziękowania od Jacka Sutryka też dostały. Ucieszyło to bardzo ich fanki, a do nich należy Ania, która towarzyszyła Wirtualnej Kulturze - robiła m.in. zdjęcia. 

    To bardzo sympatyczne wydarzenie współorganizował zespół Przestrzeni Trzeciego Wieku, któremu i Jacek Sutryk, i licznie zgromadzeni seniorzy podziękowali. Dalszy ciąg był piętro niżej, gdzie na wszystkich czekały ciasteczka i kawa. Była to okazja do zawierania nowych znajomości i podtrzymywania starych. Wirtualną Kulturę rozpoznał ktoś, kto jej nie widzial chyba 20 lat. Czyżby czas się dla niej zatrzymał?


    Kliknijcie na miniatury zdjęć. Na ostatnim jest róża, którą Wirtualnej Kulturze wręczył Jarosław Krauze, radny miasta Wrocławia, bo Wirtualna Kultura też dostała podziękowania. Z okazji zaproszenia do Sali Wielkiej w Ratuszu, w imieniu Prezydenta Wrocławia, wyciągnęła z szafy sukienkę, którą kupiła w grudniu 2019 z powodu pewnego wydarzenia na Ołbinie, zorganizowanego przez Żółty Parasol: 
    Krystyna - Wirtualna Kultura
    Czytaj więcej »