Dziś odbyły się zajęcia z wirtualnego spacerowania a nasza koleżanka Popowiczanka zdążyła spisać swoje (pierwsze) wrażenia ze spotkania w Żółtym Parasolu. Prezentujemy jej tekst poniżej.
Czy przyszłoby Wam na myśl, że na warsztaty komputerowe pod żółtym parasolem zapisze się ktoś, kto zaczyna i kończy dzień od internetu? Tak, to jest możliwe, a tym kimś jest Popowiczanka z Popowic, która uważa, że w żółtym jest jej do twarzy.
Dlaczego Popowiczanka ma słabość do koloru żółtego? Odpowiedź jest prosta. Żółte słoneczko jest w logo stowarzyszenia, do którego ona należy. Dzięki temu na warsztatach komputerowych 60+ Virtual Culture na Ołbinie czuła się dzisiaj jak w domu, tym bardziej, że dawno temu mieszkała na Żeromskiego.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego Popowiczanka zapisała się na warsztaty komputerowe. Bardzo podoba się jej nazwa stowarzyszenia "Żółty Parasol". Powiem więcej, ona jest fanką tego stowarzyszenia, kliknijcie tutaj: Parki pełne kontenerów kultury. Poza tym chciałaby poznać seniorów, którzy działają pod "żółtym parasolem" na Ołbinie.
Zapewne jesteście ciekawi, czego dzisiaj Popowiczanka nauczyła się. Poznała tajniki "google maps" i program "jak dojadę". Notatki, oczywiście, z bardzo ciekawych zajęć z Marcinem robiła w zeszycie z żółtą okładką. Czy ktoś z Was może jeszcze sądzić, że światem rządzi przypadek? Tak miało być!
Wirtualny spacer kulturalny zaczął się koło hotelu Piast. Stamtąd uczestnicy warsztatów udali się wirtualnie na dworzec PKP. Niestety Popowiczanka utknęła w holu głównym i nie sprawdziła, czy google maps w wersji D3 docierają na wystawę, kliknijcie tutaj: Popowiczanka przed wystawą.
A potem było już tylko trudniej. Trzeba było odnaleźć wirtualnie stary cmentarz żydowski przy ulicy Ślężnej - kliknijcie tutaj: Stary Cmentarz Żydowski - YouTube, i jakoś do niego dojechać. Okazało się, że do obejrzenia cmentarza w wersji D3 nie można było zastosować żółtego ludzika z google maps. Popowiczanka była niepocieszona, bo pokochała żółtego ludzika, oczywiście, z powodu jego koloru. Marcin znalazł wyjście z sytuacji - uczestnicy zastosowali "panacentrum".
I na tym dzisiejsze zajęcia na warsztatach 60+ Virtual Culture skończyły. Za tydzień dowiecie się, jak Popowiczanka poradzi sobie z zadaniem domowym. Trzymajcie za nią kciuki i pamiętajcie, że na naukę nigdy nie jest za późno.
I ja tam byłem wszystko widziałem i słyszałem. Tak było jak opisała Popowiczanka.Pozdrawiam JL-FAS.
OdpowiedzUsuń