niedziela, 25 lutego 2018

Godzina dla Ołbina

Wiadomość z ostatniej chwili: "Wirtualna kultura" zakochała się we wrocławskich szaletach, a wszystko z powodu udziału w inauguracyjnym spotkaniu "Niedzielna godzina dla Ołbina", które stowarzyszenie Żółty Parasol zorganizowało w swojej siedzibie przy ulicy Prusa, róg z ulicą Wyszyńskiego, kliknijcie: Niedzielna godzina dla Ołbina oraz tutaj: Zółty Parasol - wydarzenia na Facebooku

Niedzielna godzina dla Ołbina była podzielona na dwie (równe !) części:
  • część I: Maciej Wlazło, z wykształcenia prawnik, z zamiłowania historyk opowiadał o śladach Breslau w polskim Wrocławiu, kliknijcie tutaj: Wrocławska broda
  • część II: Łukasz Migniewicz, nauczyciel historii z zawodu i pasji, miłośnik historii życia codziennego, mówił o historii szaletów na Ołbinie.
Uczestników "Godziny dla Ołbina" powitała Joanna Warecka, czyli po prostu Asia. Poniżej są zdjęcia Maćka, Asi i Łukasza:


Jaki powinien być idealny szalet? Nad tym zastanawiano się w dawnym Wrocławiu. Miasto Wrocław było bardzo ambitne i do zaprojektowania idealnego szaletu zatrudniało znakomitych architektów. Na Ołbinie szalety były bardzo potrzebne, bo było bardzo dużo mini-browarów. W historii wrocławskiej architektury złotymi literkami zapisali się:

Szalety są bardzo ważne dla historii architektury Wrocławia, kliknijcie tutaj: Wrocławskie szalety. Na pierwszym zdjęciu powyżej jest szalet na pl. Bema. Szalet z roku 1900 na skrzyżowanie ulic Poniatowskiego i Jedności Narodowej był uznawany za idealny (zobaczcie zdjęcia poniżej). Budowa szaletów nie była procesem łatwym i szybkim, bo Wrocław chciał mieć szalety we własnym śląskim stylu, a koncepcja i wymagania zmieniały się. Budowano, np., szalety neobarokowe lub w stylu górskich schronisk i Świątyni Wang (na pl. Staszica i Drobnera ). Na Nowym Targu była kopia szaletu z Berlina.

"Wirtualna kultura" zdjęcia szaletów zrobiła dzisiaj (kliknijcie na zdjęcia, żeby je powiększyć).


Łukasz z ogromną pasją (można zazdrościć jego uczniom) przedstawił historię szaletów od Efezu poczynając. Wiele problemów trzeba było rozwiązać, żeby zbudować idealny szalet, a były one na początku beczkowe i syfonowe. Niektóre z nich były z umywalkami dla VIPów. Do tego trzeba było uwzględniać grawitację z wiadomych powodów (budowano latarenki).

W szaletach pracowały kobiety i pracowali mężczyźni. I tu szok - mężczyźni zarabiali dwa razy tyle co kobiety. Kto to może wytłumaczyć? W roku 1912 szaletów było we Wrocławiu 36 i były czynne przez 11 godzin dziennie. Było też ponad trzydzieści  pisuarów dla mężczyzn. "Wirtualna kultura" nie gwarantuje, że to wszystko dobrze zapamiętała.

Na pierwszą niedzielną godzinę dla Ołbina przyszły tłumy miłośników Wrocławia i Żółtego Parasola. Poniższe zdjęcie Żółty Parasol opublikował na Facebooku:


O pierwszej części spotkania będzie oddzielny wpis. "Wirtualna kultura" musi najpierw zrobić zdjęcia budynków, o których Maciek opowiadał.
Krystyna (Wirtualna kultura)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz