Basia i Krysia postanowiły kontynuować trening pamięci w plenerze, żeby pobudzić wyobraźnię i wzbudzić emocje, bo to podobno ułatwia zapamiętywanie. Pomocny jest też wysiłek fizyczny, kliknijcie tutaj: Trening pamięci EXTRA. Dlatego na miejsce treningu pamięci wybrały okolice Sobótki, kliknijcie: Portal o Ślęży i Sobótce.
Zabrały ze sobą Danusię, miłośniczkę Tatr. Danusia miała czuwać, żeby Basia i Krysia robiły przerwy w trakcie treningu. Przerwy są bardzo ważne, kliknijcie tutaj: Trening pamięci. Pierwszą przerwę zrobiły w Rogowie Sobóckim:
We Wrocławiu kibicowały im Basia z czarnym kokiem i Ela z Nadodrza (ta, która podarowała żółty parasol). Obie miały bardzo ważne zadania - na wypadek, gdyby z treningiem w terenie były jakieś problemy. Krysia cały czas miała Basię i Elę "na linii smartfona" . Nad tym czuwała też Danusia.
Basia z kokiem miała ułożyć we Wrocławiu rymowankę ze słowem "Sobótka", a Ela historyjkę zawierającą w podanej kolejności słowa: żółty parasol, lęki, mięso, zupa, teatr, spacer, działka, telefon, masaż, kliknijcie tutaj: Trening pamięci - mnemotechniki i inne cuda.
To był chytry plan Krysi. Ona słusznie przewidziała, że przerwa w kawiarni będzie długa i zabraknie czasu na realizację pełnego programu treningu pamięci. Tak się faktycznie stało, bo Danusia - odpowiedzialna za przerwy - nie wiedziała, jak długa może być przerwa. Mimo to trening pamięci w terenie zakończył się sukcesem. Wysiłek fizyczny był, emocje też, a Basia z czarnym kokiem i Ela z Nadodrza swoje zadania wykonały we Wrocławiu.
Zadanie Basi z kokiem:
Pokonany upał, zadyszka oraz smutki,
mistrzowsko zdobyta Radunia koło Sobótki.
Zadanie Eli z Nadodrza:
Żółty parasol jak statek na niebie ... tak sobie przerobiłam słowa popularnej piosenki i chodzę i śpiewam:). Lęk a właściwie lęki przed postępującą demencją zmuszają mnie do powtarzania sobie listy zakupów i podobnie jak moje ulubione bohaterki z dzieciństwa z Dzieci z Bulerbyn - Lisa i Anna w drodze do sklepu często sobie cichutko podśpiewuję (one nie śpiewały): mięso, schabiczek, a może kurczaczek, hej!
Żółty parasol jak statek na niebie ... tak sobie przerobiłam słowa popularnej piosenki i chodzę i śpiewam:). Lęk a właściwie lęki przed postępującą demencją zmuszają mnie do powtarzania sobie listy zakupów i podobnie jak moje ulubione bohaterki z dzieciństwa z Dzieci z Bulerbyn - Lisa i Anna w drodze do sklepu często sobie cichutko podśpiewuję (one nie śpiewały): mięso, schabiczek, a może kurczaczek, hej!
Zupa, zupa żurek, bo to dobre na stres, marcheweczka ciach, ciach, ciach ... Ze sklepu wracałam już trochę szybciej, bo wieczorem czekała na mnie uczta duchowa - TEATR - uwielbiam! Po teatrze spacer do domu przez nocny Wrocław i szybko spać! Rano czułam, że czeka na mnie działka - jest po deszczu, a tam wszystko zarasta. Jednak, żeby walczyć z chwastami, trzeba poprawić sobie kondycje, więc wykonałam telefon do rehabilitantki i umówiłam się z nią na masaż.
Niestety zamek Górka był zamknięty. Na szczęście Basia znalazła dziurę w płocie i zrobiła zdjęcia zamku z drugiej strony. Na Basię zawsze można liczyć. W basenie nie było wody. To wynagrodził wspaniały miłorząb - ulubione drzewo Basi. Kliknijcie na zdjęcie, żeby liście zobaczyć.
Nie spotkały czarownic. Może czarownice były na Ślęży, kliknijcie: Tajemnice Ślęży lub są w Gdańsku, kliknijcie: Szabat czarownic w Gdańsku. Dajcie znać, jeśli je spotkacie.
Uczestniczki treningu pamięci w terenie wróciły do Wrocławia bardzo zadowolone. Wszystkie cele osiągnęły: Radunię zdobyły, rezerwat przyrody obejrzały, zadanie domowe zrobiły koleżanki we Wrocławiu. Pogoda była super, widoki wspaniałe. Krysia z zadowoleniem stwierdziła, że góry są tam, gdzie były 40 lat temu. Miała przy sobie mapę Ślęży i okolic z roku 1978 - wszystko się zgadzało.
Na zakończenie widok na Ślężę, plecak Krysi na szczycie Raduni i Basia (pomysłodawczyni treningu pamięci w terenie 2 maja 2018)
Uczestniczki treningu pamięci w terenie wróciły do Wrocławia bardzo zadowolone. Wszystkie cele osiągnęły: Radunię zdobyły, rezerwat przyrody obejrzały, zadanie domowe zrobiły koleżanki we Wrocławiu. Pogoda była super, widoki wspaniałe. Krysia z zadowoleniem stwierdziła, że góry są tam, gdzie były 40 lat temu. Miała przy sobie mapę Ślęży i okolic z roku 1978 - wszystko się zgadzało.
Na zakończenie widok na Ślężę, plecak Krysi na szczycie Raduni i Basia (pomysłodawczyni treningu pamięci w terenie 2 maja 2018)
Krystyna - Wirtualna Kultura
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKrysiu, świetny artykuł, bardzo się uśmiałam i rozweseliłam od samego rana. Cieszę się, że wycieczka nam się udała i na pewno trzeba to powtórzyć i kontynuować edukację turystyczną. Następny wyjazd do Mosznej i Niemodlina. Pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńBasiu, jestem na "tak".
UsuńKrystyna
Ciesze sie , ze masz tak ciekawe wycieczki. W Paryzu lato i tylko chodzimy do parku. Sciskam Dzidka
OdpowiedzUsuńDroga Dzidko, ja też się cieszę. W długi "majowy weekend" pogoda dopisała. Nikt nie siedział w domu.
UsuńKrystyna