- kliknijcie: Na Ciepłej dobrze dzieje się - wpis na blogu,
Wiedźma w czarnych kapeluszu to Bożena Turalska. Kliknijcie na zdjęcia.
Każdy z nas chce zaznawać dobrych emocji. Między innymi po nie chodzimy do teatru, szukamy tam wrażeń. Przyglądamy się temu, co pokazują aktorzy, wcielamy w odgrywane przez nich postacie. Żyjemy swoim życiem, ale też trochę tym odtwarzanym na scenie.
11 czerwca podopieczni dziennego Domu Na Ciepłej zaprezentowali przygotowany przez siebie spektakl: "Nie ma tego złego". Jego przesłanie: wszystko zawsze dobrze się kończy.
Widownię stanowiły grupy przedszkolaków, uhonorowanych tym przedstawieniem z okazji Dnia Dziecka i grupa dorosłych, którzy przyszli, by się przekonać, na ile ich znajomi bądź przyjaciele opanowali role i jak w nich wypadną.
Przestawienie - okazało się niebywałą atrakcją. Dla widzów dziecięcych to unaoczniony baśniowy świat, w którym każda z groźnych i niebezpiecznych postaci (Baba Jaga, wilk, smok pożerający królewny) okazuje się łagodna i życzliwa. Dla dorosłych - przykład bezinteresownej aktywności podopiecznych Domu Na Ciepłej, dla których aktorstwo było nie lada wyzwaniem. Gdy się ma kilkadziesiąt lat i żadnych w tym względzie doświadczeń, to samo stanięcie na scenie przed wymagającą publicznością jest aktem odwagi. Mogło wywoływać ich tremę i oszałamiać mocne światło, śmiałe dekoracje, muzyka na żywo i tło utworzone dzięki technice cyfrowej.
Widzowie, którzy chodzą do teatrów po wzruszenia, mieli okazję zaznania ich całego spectrum. Kciuki same się zaciskały, by Babcia Czerwonego Kapturka nie zapomniała roli, leciwy Kapturek utrzymał się w konwencji baśni, dobroduszny Smok wypowiedział kwestię z nienaganną dykcją, a dziarski Gajowy nie przestraszył się strzału z własnej strzelby.
Dzieci chrupały przyniesione dla nich piernikowe serduszka i jabłka (okazja do protestu środowiska sadowników - wbiegli na scenę z plakatami: Precz ze Śnieżką!). W tym harmidrze jeden z przedszkolaków nie dostał jabłka - szczerbata buzia z niepokojem pytała: "A ja?"
Dzieci odbierały sztukę radośnie i naturalnie, śmiały się, rozmawiały z baśniowymi postaciami, zapewniały, że nie, że nie boją się złego Wilka ani Wiedźmy. A tej - można było się bać. Jej złowrogi, przejmujący chichot budził grozę, zakrzywione pazury przerażały, miotła, na której przyleciała, czyniła niedosiężną. Działo się tak dzięki talentowi Bożeny Turalskiej, odtwórczyni tej roli (a we wcześniejszym spektaklu postaci Małego Księcia). O kogoś tak aktorsko utalentowanego powinny zabiegać największe polskie teatry - na ich spektakle waliłyby wtedy tłumy.
Dzieci reagowały na baśnie żywiołowo. A dorośli? My? My mogliśmy patrzeć na to, co się dzieje w Domu Na Ciepłej, z kilku perspektyw. Widzieć ogrom pracy personelu, który tę atrakcję przygotował. Docenić pomysłowość i umiejętności pani reżyser Beaty Muskały. Cieszyć z okazji, by się świetnie bawić.
A może też zaniepokoić, co będzie z nami za jakiś czas, za kilka lat, gdy - nie daj Boże - zostaniemy sami i zagarną nas zgubne skutki samotności. Czy każdy wrocławianin będzie mógł znaleźć miejsce w takim jak ten domu, w przystani, w której otoczy go troska personelu i przyjaźń poznanych tam osób?
Pewnie wielu seniorów, zagubionych w uciążliwościach kolejnych dni, ograniczonych w możliwości samodzielnego życia, bezradnie, jak ten szczuplutki przedszkolak, pyta: A ja?
Wzruszyłam się. Pięknie opisane. Brawo, brawo dla wszystkich. Seniorka.!!!!! 👏👏👏👏👏
OdpowiedzUsuńNo właśnie, teatr to nie tylko rozrywka to bardzo dobra fizjoterapia.To ćwiczenie dla mózgu i ciała. Dlatego warto bywać i grać w teatrze i teatrzykach. Pozdrawuam Basia ze Swojczyc
OdpowiedzUsuń