"(...) dla niej są niczym naczynia - jednocześnie zakrywają i odkrywają ciała w nich się znajdujące. Są ramą i świadkiem okresów dobrobytu lub ubóstwa, a także swego rodzaju schronieniem i osłoną w czasach istotnych zmian (...)".
Letta Shtohryn to artystka tworząca w różnych mediach – od instalacji rzeźbiarskich po sztuki performatywne. Urodziła się na Ukrainie dwa tygodnie po katastrofie w Czarnobylu. Ma wykształcenie w obszarze filozofii oraz nauk społecznych (Uniwersytet w Wiedniu), a także fotografii (Vienna Art School). Chociaż wciąż migruje pomiędzy Maltą, Reykjavikiem, ukraińskimi wsiami i dziką Arktyką, postanowiła tymczasowo osiąść w Valletcie, kliknijcie: Letta Shtohryn: garderoba wspomnień.
Wirtualna Kultura" nie jest laikiem, jeśli chodzi o instalacje artystyczne. Ona kiedyś z Marysią ze Szczepina bardzo dokładnie obejrzała wystawę na Kozanowie i wie, że artyści chętnie do pracy wciągają wrocławian:
- kliknijcie: Popowiczanki na Kozanowie w poszukiwaniu cudownego,
- kliknijcie: Zadeptane monety
Na pierwszym zdjęciu z roku 1961 "Wirtualna Kultura" jest w sukience uszytej ręcznie na podstawie wykroju z Burdy. Na drugim zdjęciu z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych "Wirtualna Kultura" ma granatową garsonkę w kwiatki. Kaszmirową garsonkę uszyto w słynnym wtedy zakładzie DANA ze Szczecina. Kliknijcie na zdjęcia, żeby je powiększyć.
Poniższe pytania się zrodziły w głowie "Wirtualnej Kultury" po spotkaniu z Lettą i Agnieszką:
Uwaga. Srebrny pierścionek z ametystem, który jest na pierwszym zdjęciu, "Wirtualna Kultura" kupiła w roku 1962 i do tej pory go ma.
Poniższe pytania się zrodziły w głowie "Wirtualnej Kultury" po spotkaniu z Lettą i Agnieszką:
- Czy macie w swojej szafie jakiś ciuch tylko dlatego, że on się Wam kojarzy z jakimś wydarzeniem?
- Ile pamiętacie dni, o których wiecie, jak byliście wtedy ubrani?
- Czy każdy rodzi się artystą?
Uwaga. Srebrny pierścionek z ametystem, który jest na pierwszym zdjęciu, "Wirtualna Kultura" kupiła w roku 1962 i do tej pory go ma.
Krystyna - Wirtualna Kultura
No tak... Dopiero po tym wpisie uświadomiłam sobie, że ubrania odzwierciedlały nasze życie. Moja ślubna sukienka została uszyta w zakładzie krawieckim Mody Polskiej, s sukienki ciążowe były efektem artystycznych zdolności mojej Mamy (karczki z ręcznie robionej koronki) i wykrojów z Burdy. Zaś kuzynka-plastyczka dziergała swetry o niebywałej jakości: włóczka pochodziła z hodowanych przez naszą ciocię baranów, natomiast wzory wynikały z jej oryginalnych projektów malarskich. Niestety, wszystkie te ciuszki przepadły, albo zostały doszczętnie znoszone, albo przekazane bliskim bez takich pomysłów. Dobrze, Krysiu, że Ty masz zdjęcia, na które bardzo przyjemnie popatrzeć.
OdpowiedzUsuńOlu, bardzo się cieszę, że się podzieliłaś bardzo ciekawymi wspomnieniami. Wspólnym mianownikiem naszych wspomnień jest BURDA!
UsuńKrystyna