piątek, 6 maja 2022

W świetle dnia bez promieni słońca

Chyba spotkaliście się z opinią, że lepiej (dla zdrowia psychicznego?) jest oglądać filmy rozrywkowe i komedie niż dramaty i tragedie. Podobno psychologowie zalecają seniorom komedie. Wbrew tym opiniom, Wirtualna Kultura i Ola wybrały się do Nowych Horyzontów na węgierski film "W świetle dnia" na darmowe wejściówki dzięki akcji Gazety Senior:

Nie były jedynymi seniorkami na sali. Wiedziały, co je czeka, bo obejrzały zapowiedź filmu, nakręconego w szarych barwach: 
Redakcja Gazety Senior tak o tym filmie pisze:

"Debiut węgierskiego reżysera Dénesa Nagya, pokazywany był na światowych festiwalach, na których otrzymał już wiele nagród. Te najważniejsze to m.in. Srebrny Niedźwiedź na MFF w Berlinie czy EFA za najlepsze kostiumy. Siłą filmu są piękne zdjęcia, robione w tzw. golden hour oraz ścieżka dźwiękowa. (...)

Oparty na głośnej powieści Pála Závady, z obejmującej dwadzieścia lat sagi, w filmie pokazano tylko trzy dni. To jednak wystarczy, by w sugestywny sposób pokazać okrucieństwo wojny i dramaty ludzi, którzy są w niej tylko małymi trybami.

Rok 1943, piekło II wojny światowej. Po klęsce nad Donem sto tysięcy węgierskich żołnierzy, jako sojuszników hitlerowskich Niemiec, zostaje wysłanych na rozległe tereny sowieckiego imperium, by zaprowadzić ład na okupowanych terenach i stłumić opór ze strony partyzantów zgodnie z bezlitosną taktyką „zwalczania bandytyzmu” (Bandenbekämpfung).
"

  
Tytuł filmu jest przewrotny. Światła w nim nie ma, poza świeczkami, błyskiem pocisków i czerwienią palącej się stodoły. Za to jest dużo zimna, wilgoci, mgły i błota. Jedyne miłe dla oka widoki to mignięcia pejzaży nad rzeką z niebem zasnutym chmurami z odrobiną ciepłego koloru. 

Ten przygnębiający obraz potęguje muzyka i zbliżenia twarzy bez emocji, zastygłych. W filmie prawie nie ma dialogów. Widz patrzy na ten przerażający ponury obraz i jest sam z myślami. To dobrze współgra z tym, co na świecie teraz się dzieje.  

Ola słusznie zauważyła, że reżyser nie bombarduje nas krwawymi, zbyt realistycznie przedstawianymi kadrami, jak to jest modne w filmie współczesnym (to nie jest dokładny cytat wypowiedzi Oli).

Wirtualna Kultura zwróciła uwagę na sposób filmowania. Często na pierwszym planie widać kark, głowę i hełm żołnierza z tyłu - kamera idzie na końcu grupy żołnierzy. Ola miała na to proste wyjaśnienie. Akcja filmu jest pokazana oczami bohatera: "kaprala Istvana Semetki (w tej roli naturszczyk Ferenc Szabó), którego oddział przemierza surowe, nieprzyjazne tereny, by dotrzeć do małej wioski i tam rozbić obóz. "

Fachowe recenzje filmu "W świetle dnia":

Wspaniałe zdjęcia w filmie są robione w tzw. golden hour. Wirtualna Kultura musiała szukać w Internecie, czym są "golden hours":
Wtedy słońce daje wyjątkowo malowniczą, złotą poświatę, która pięknie wychodzi na zdjęciach. 

Skoro komentatorzy twierdzą, że twórcy filmu wykorzystali "golden hour", to jak to ma się do opinii Wirtualnej Kultury, że w filmie słońca nie było? Czym są "golden hours" w deszczowe, mgliste dni? Jak myślicie? A może to Wirtualna Kultura nie zauważyła słońca w filmie? Ono chyba było za chmurami nad rzeką.

Uwaga. Wpis zdobią zdjęcia niezapominajek Oli i Zosi. Kliknijcie na zdjęcia. Niezapominajki to młodość Wirtualnej Kultury. Zawsze myśli o nich z czułością.

Krystyna - Wirtualna Kultura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz