środa, 30 maja 2018

Wasze kaprysiki

Poniższa recenzja  powstała w związku z konkursem ogłoszonym przez Bibliotekę Sąsiedzką 23 kwietnia 2018 na Facebooku Żółtego Parasola. W recenzji Krystyna opisuje zabawę, którą kiedyś zaproponowała Popowiczankom. Chodziło w niej o uzupełnienie zadania, napisanego przez Mariusza Szczygła jako dedykację: "Pielęgnuję swoje kaprysiki, bo ...".

Może Wy, drodzy czytelnicy tego bloga, też się w to zabawicie. Chętnie na blogu opublikuję Wasze kaprysiki. Przysyłajcie je na adres: wirtualnakultura60plus@gmail.com do 15 czerwca 2018 lub napiszcie je w komentarzach

Pełna informacja o konkursie na recenzję i o jego wynikach jest podana tutaj:
Na zdjęciach "uwieczniono" wręczenie ołbińskich niespodzianek Eli i Krystynie za udział w konkursie:


Oto recenzja książki: Mariusz Szczygieł, Kaprysik. Damskie historie, Wydawnictwo Agora, wydanie drugie poszerzone, Warszawa 2017 (208 stron), napisana przez Krystynę - "Wirtualną Kulturę":

Pielęgnujmy swoje kaprysiki

Mariusz Szczygieł kojarzył mi się kiedyś tylko z Czechami. Na nowo odkryłam go dzięki Eli, która namówiła mnie na spotkanie z nim w Mediatece w czerwcu 2017. Przyszły tłumy, a ja siedziałam wśród nich urzeczona naturalnością autora i tym, co on opowiadał o swoim warsztacie pisarskim. Na drugie spotkanie w Oratorium Marianum w październiku 2017 poszłam, aby zdobyć szczególną dedykację: „Pielęgnuję swoje kaprysiki, bo ...” w książce „Kaprysik. Damskie historie. Wybór książki nie był przypadkowy. Książka mieściła się w mojej torebce, a tytuł miał być pretekstem do pewnej zabawy, którą zamierzałam zorganizować na blogu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że tak zacznie się moja fascynacja kaprysikami Mariusza Szczygła.

O tej książce zawsze myślę jako o kaprysikach i nie rozumiem, dlaczego Mariusz Szczygieł użył w tytule liczby pojedynczej. Książka jest o tym, co szczególnie lubię. Jest o autentycznych ludziach. Zawsze mi się wydawało, że nikt poza Stanisławem Lemem i Juliuszem Verne nie wymyśli tego, co może się wydarzyć naprawdę. Książka Mariusza Szczygła to potwierdza. Bohaterki książki i ich historie są niezwykłe. Autor wybrał tylko kobiety i to powinno nam kobietom pochlebiać. Jest jednak pewien wyjątek. Formalnie bohaterem rozdziału „Dowód” jest mężczyzna, Rektor Akademii Górniczo-Hutniczej Tadeusz Tadeusiewicz, ale tak naprawdę bohaterką jest jego miłość do żony. Miłość jest rodzaju żeńskiego. Czy jest kobietą?

Przez moment zastanawiałam się nawet, co by było, gdyby Mariusz Szczygieł opisał też męskie historie. Szybko jednak doszłam do wniosku, że męskie historie nie byłyby tak ciekawe. To my kobiety mamy tyle fantazji, że starczy jej dla obu płci. Może dlatego Mariusz Szczygieł w krótkim filmiku, zapowiadającym drugie wydanie książki, powiedział „Każdy mężczyzna ma w sobie kobietę. (…) Ja swoją przekonałem do pisania.”

Kim są bohaterki Mariusza Szczygła? Moim zdaniem, nie jest ważne kim one są, tylko co robiły i dlaczego. Niektóre z nich były postaciami znanymi, jak Ida Kamińska – znakomita aktorka, która chyba niepotrzebnie wyjechała do Ameryki. Inne szarymi i zwykłymi, jak matka trójki dzieci Janina Turek, która przez ponad pół wieku w około 800 zeszytach notowała codzienne wydarzenia i nikt o tym nie wiedział. Mariusz Szczygieł wszystkie swoje bohaterki lubi, szanuje i rozumie.

Nie będę podawać szczegółów tej książki, bo nie chcę Wam odbierać radości wchodzenia w niezwykły świat kobiet. Wartością książki Mariusza Szczygła są historie kobiet i bardzo dobrze, że opisał je językiem reportażu bez zbędnych ozdobników. Dzięki temu to one, kobiety, są na pierwszym planie, a nie „piękne słówka” i zawiłe filozoficzne rozważania. Drugą zaletą książki jest to, że poszczególne rozdziały można czytać w dowolnej kolejności i w różnych odstępach czasu.

Została jeszcze jedna kwestia. Dla kogo jest ta książka? We wspomnianym poprzednio filmiku Mariusz Szczygieł powiedział, że kobiety kupują jego książkę w prezencie dla kobiet. Faktycznie, kupiłam ją w prezencie tylko dla kobiet. To chyba błąd. Mężczyźni też powinni książkę przeczytać. Wówczas się przekonają, jakie ciekawe i bogate jest życie kobiet. Zatem, drogie czytelniczki kupcie tę książkę też dla panów.

Postscriptum. Zabawa na blogu polegała na uzupełnieniu zdania, które Mariusz Szczygieł wpisał jako dedykację: „Pielęgnuję swoje kaprysiki, bo ...”. Pomysł zabawy Mariuszowi Szczygle tak się spodobał, że link do bloga

http://popowiczanie.blogspot.com/2017/10/nasze-kaprysiki.html

ukazał się 22 października 2017 na Facebooku wydawnictwa „Agora” we wpisie pod tytułem „Pielęgnujmy swoje kaprysiki” jako przykład, jak książka inspiruje czytelniczki. Tytuł wpisu na Facebooku „Agory” celnie określa przesłanie książki. Tak, pielęgnujmy swoje kaprysiki.


Krystyna 

5 komentarzy:

  1. Krysiu, gratuluje ! Twoja recenzja jest doskonala i tak swietnie napisana, ze polonisci powinni byc zazdrosni, ze matematycy tak pieknie pisza! No i oczywiscie kupilabym ta ksiazke zaraz ale tu w Paryzu nie wiem czy znajde. Dzidka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzidko, "Kaprysik" jest już w drodze do Paryża. Wysłałam!

      Krystyna

      Usuń
  2. Krysiu, świetna recenzja. Chyba kupię tę książkę. Ja wybieram się na spotkanie z Mariuszem Szczygłem do Miedzianki. Pozdrawiam Ela

    OdpowiedzUsuń
  3. Krysiu, ciekawa jestem wszysrkiego co w Miedziance zobaczę i usłyszę. Po przeczytaniu twojej recenzji o książce M. Szczygła muszę ja przeczytać. Jeśli masz jej egzemplarz to proszę pożycz mi. Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. M.Szczygieł to wspanialy czlowiek, którego ciągle odkrywa się na nowo.

    OdpowiedzUsuń