piątek, 1 września 2023

Kilka refleksji o filmach, które Wirtualna Kultura obejrzała


Wirtualna Kultura zgodnie z zapowiedziami wybrała się do kina. Jak już, to już. Obejrzała cztery filmy w następującej kolejności:

i to był błąd, ponieważ kolejność oglądania powinna być taka: 
  • Kochanica króla,
  • Świat po pracy
  • Oppenheimer,
a Barbie mogła sobie odpuści. Dlaczego? O tym za chwile.


Kochanica króla to kostiumowa superprodukcja, nakręcona we wnętrzach i plenerach Wersalu z Johnnym Deppem w roli Ludwika XV. W postać tytułowej kochanicy wcieliła się aktorka i reżyserka Maïwenn. Jej urodę psuje szczęka, sztucznie wypchnięta do przodu. To przeszkadzało Wirtualnej Kulturze przez cały seans.  Depp mówi po francusku, co wzbudza zachwyt recenzentów, ale w faktycznie mało ma w filmie do powiedzenia - gra twarzą. Jego wzrok zrobił na Wirtualnej Kulturze wrażenie. Wersal, jak to Wersal, zachwyca przepychem. Wirtualna Kultura była w nim 40 lat temu i mało pamięta. Córki króla są odrażające. Nie budzą współczucia. W filmie są dwie drugoplanowe postaci, które wzbudziły sympatię Wirtualnej Kultury. Ciekawe, czy domyślicie się które.

Obejrzenie "Oppenheimera" przed "Kochanicą króla" było błędem, z punktu widzenia Wirtualnej Kultury, bo ten pierwszy film robi większe wrażenie. Trudno o nim zapomnieć w trakcie oglądania następnego. Nie można przejść obojętnie nad losem twórcy bomby atomowej i tego, jak działali wtedy politycy. Wirtualna Kultura do tej pory nie zajmowała się tamtą epoką, nic o Oppenheimerze nie przeczytała. Musi nadrobić tę lukę. 
Los kochanicy króla też nie jest do pozazdroszczenia. "Oppenheimer" ma nad "Kochanicą króla" przewagę, bo pokazuje ciekawe kulisy prac nad bombą i towarzyszący naukowcom stres. Wirtualna Kultura do tej pory współczuła ofiarom bomby, twórcom nie. Teraz musi się nad tym zastanowić.


Dokumentalny film "Świat po pracy" nie mówi o odpoczynku po pracy, tylko jak wygląda praca w różnych krajach, a w przypadku Kuwejtu jak się pracuje i zarabia faktycznie nie pracując. Wirtualną Kulturę najbardziej zaskoczył stosunek do pracy młodych Włochów i pracoholizm w Korei Południowej. 20-30 procent młodych Włochów nic nie robi - nie pracuje, nie studiuje, nie uczy się zawodu. Oni liczą na spadek 300-400 tysięcy euro. Rząd koreański namawia ludzi, żeby mniej pracowali, a nie np. 12 godzin na dobę. Dwa skrajne przypadki w tym samym świecie. Amerykanie co najwyżej biorą dwa tygodnie urlopu.
Wirtualna Kultura wyszła z kina z przeświadczeniem, że filmy dokumentalne bardziej ją interesują. 

W mediach wszyscy podkreślają, że wygrała „Barbie”, bo podczas weekendu otwarcia zarobiła 337 mln dolarów na świecie, „Oppenheimer” - 174 mln. 
Czy to jest to argument, żeby "Barbie" obejrzeć? Nie. Trzeba się najpierw zastanowić, czego od filmu się oczekuje. W przypadku "Barbie" Wirtualne Kultura myślała, że niczego nie oczekuje. Chciała trochę rozrywki. To był błąd. Jednak musiała czegoś oczekiwać, skoro wyszła rozczarowana przed końcem seansu, gdy Ken założył dwie pary okularów słonecznych. Żadna z "tez" zaprezentowanych dowcipnie w filmie nie zaskoczyła jej. W powyższej recenzji napisano:

"Bardzo dobrze przemyślany scenariusz poruszający wiele ważnych wątków społecznych. (...) Sprawnie wkomponowane odniesienia do innych filmów. Stereotypy są tutaj wszędzie i są znakomicie obalane jeden za drugim." 

Z pierwszym i trzecim zdaniem Wirtualna Kultura zgadza się. Drugie zdanie nie ma dla niej żadnego  znaczenia, bo ona nie jest specjalistką "od kina" i większości tych "innych filmów" nie widziała. Ona życie zna i żaden mit czy stereotyp w filmie jej nie zaskoczył. Ot, "Barbie" to taka sobie parodia w kolorze różowym. Nic z tego nie wynika. To chyba nie jest kino dla pokolenia Wirtualnej Kultury.

W DCF i Nowych Horyzontach są zapowiedzi ciekawszych filmów. Wirtualna Kultura czeka teraz na premierę filmu "Poprzednie życie". Ona lubi filmy "do przeżywania". Takim filmem był film "Osiem gór", który bardzo się jej podobał:
Premiera filmu "Poprzednie życie" będzie dopiero 13 października - we wrześniu seanse przedpremierowe. 

Uwaga. Wirtualna Kultura nie była jedyną osobą, która z "Barbie" wyszła. Na to zdecydowała się jeszcze jedna pani, ale dużo młodsza.

Dodatek. Jednoczesna recenzja filmów Barbie i Oppenheimer Tomasza Raczka 

Zdjęcia z Minieurolandu koło Kłodzka  przysłała Ania.
Krystyna - Wirtualna Kultura

2 komentarze:

  1. Byłam, widziałam i nie wyszłam z kina. Krysiu, warto było. Pozdrawiam.!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdania na temat Barbie są różne. Znam kobietę w średnim wieku, której film się nie podobał. Innej osobie, seniorce, film tak się podobał, że obejrzała go dwa razy.

      Dodałam link do recenzji Tomasza Raczka.

      Krystyna

      Usuń