sobota, 24 listopada 2018

Anty-Gone Tryptyk - premiera

Heavy metal, opera, nowoczesny balet i bębny wikingów. Tak w skrócie można określić najnowszą premierę Teatru Pieśń Kozła, czyli Anty-Gone Tryptyk. W przedstawieniu biorą udział performerzy, wokaliści, śpiewacy operowi, instrumentaliści i tancerze, m.in. z Japonii, Niemiec i Włoch.

Część pierwsza - „Siedem bram Teb” - to koncertu performatywny. Ogłuszający dźwięk bębnów i gitary elektrycznej robi kolosalne wrażenie. Wirtualna Kultura nie mogła się zdecydować, czy bardziej jej się podobał dźwięk bębnów czy elektrycznej gitary. Wszystko się działo na ograniczonej drucianym płotem przestrzeni. Był chyba też drut kolczasty. Takiej scenerii Wirtualna Kultura na spektaklu Pieśni Kozła jeszcze  nie widziała. Oprócz Antygony i Kreona, zaimponował jej aktor, który cały czas siedział z boku, a gdy wstał i podszedł do płotu to okazało się, że moc jego głosu jest niebywała. Ela z Nadodrza twierdziła, że był to polski aktor z Australii, który kiedyś grał w "Samych swoich".

Część druga - „Anty-Gone” - to współczesny balet połączony z operą. Wirtualna Kultura skupiła się na balecie. Ela z Nadodrza na chórze. Choreografia Melanie Lomoff z Francji to coś fantastycznego. Jak można coś takiego wymyślić? Wymagała niesamowitej sprawności i kondycji. Tancerze byli z różnych państw. Momentami Wirtualna Kultura myślała, że są gimnastykami artystycznymi. Byli tak zwinni i rytmiczni. Rewelacja!

W część trzeciej - „Ekstaza” - na scenie pojawili się wszyscy artyści z pierwszych dwóch części. Zanim ostatnia część się zaczęła, były kłopoty techniczne z kurtyną. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło. Spektakl się odbył w całości. Wirtualna Kultura ani na moment nie nudziła się, mimo że spektakl z dwiema przerwami trwał ponad 3 godziny.

Zdaniem reżysera (i dyrektor Teatru Pieśń Kozła) Grzegorza Brala antyczna grecka rytmika jest bardzo rockowa, a bębny wikingów, o konstrukcji sprzed 1000 lat, znakomicie nadają się do jej eksploracji. Dlatego na scenie pojawiło się siedem bębnów, zbudowanych na wzór średniowiecznego oryginału, jak i gitara elektryczna oraz perkusja. Trudno ocenić, kto bardziej na scenie dominował. Czy chór, czy śpiewacy, czy balet, czy instrumentaliści? Dużo ich było - 30.

Więcej szczegółów o Anty-Gone znajdziecie tutaj:
Wypowiedź Grzegorza Brala opublikowana na stronach internetowych Gazety Prawnej 22 listopada 2018 w dziale "kultura" (rozmowę przeprowadziła Olga Łozińska):

"PAP: Czy zamierza pan pokazać "Anty-Gone" za granicą?

G.B.: Bardzo lubię jeździć za granicę, bo tam weryfikuje się nasza praca - potwierdza się bowiem, że trudno być prorokiem we własnym domu. Mam poczucie, że w Polsce nie rozumie się skali zjawiska, jakim jest Teatr Pieśń Kozła, a które jest bardzo dobrze rozumiane na Zachodzie i na Wschodzie. Występujemy dosyć często w Chinach i tamtejsza publiczność bardzo dobrze rozumie metaforyzację świata teatralnego. Przede wszystkim szukam uniwersalnego języka teatralnego, komunikatywnego dla każdej kultury. Wydaje mi się, że Teatr Pieśń Kozła z powodu muzyczności swojej pracy ma duże możliwości, żeby budować światy uniwersalne, w których odnajdują się ludzie z każdej kultury."

Świetnie, że Żółty Parasol na premierę Anty-Gone Tryptyk się wybrał.

Najbliższe spektakle Teatru Pieśń Kozła (kliknijcie): Wielki Inkwizytor.

Stare wpisy o spektaklach Teatru "Pieśń Kozła":
Krystyna - Wirtualna Kultura

1 komentarz: