wtorek, 7 maja 2019

Kto jak nie ty?


"Kto jak nie ty ma wszystkie moje wątpliwości rozwiewać?" - tak mówiła Irena do swojego męża Stanisława Vincenza. "Irena Vincenzowa jawi się w tym dialogu jako uczennica wierna mistrzowi, ale bynajmniej nie bezkrytyczna, inteligentna i dociekliwa, zdolna do samodzielnego myślenia." To Wirtualna Kultura przeczytała na przypadkowo otwartej stronie książki "Vincenz - mistrz słowa mówionego", którą otrzymała od autorki, profesor Jolanty Ługowskiej, czyli Joli, na spotkaniu Sąsiedzkiego Klubu Książki w Żółtym Parasolu 6 maja 2019. Bohaterami spotkania byli Jola oraz Irena i Stanisław Vincenzowie. Jola nie ukrywała, że Irenę i Stanisława podziwia.

Jola w swoim wystąpieniu zastanawiała się, co by Vincenz zrobił, gdyby teraz żył. Chyba nie czułby się dobrze, bo jego system wartości pasował do antycznej Grecji. Życie Vincenzów po drugiej wojnie światowej nie było łatwe. Żyli ubogo, ale nadal zapraszali do siebie wielu ludzi, bo rozmowy były dla Vincenza najważniejsze.

Zdaniem Joli, Vincenz był człowiekiem słowa. To dziadek Przybyłowski nauczył go rozmawiać. Przy okazji Jola scharakteryzowała różne rodzaje rozmów. Wirtualna Kultura była tą klasyfikacją trochę zaskoczona. Pierwsza raz usłyszała o "erystyce", kliknijcie: Erystyka - Wikipedia. Erystyka to sztuka doprowadzania sporów do korzystnego rozwiązania bez względu na sytuację.



W okresie przedwojennym Vincenz brał udział w podwieczorkach matematycznych i bywał "na salonach". Umiejętność prowadzenia rozmowy była mu bardzo potrzebna. Po wojnie mieszkał w małej miejscowości alpejskiej La Combe de Lancey. To tam pielgrzymowali do niego tacy ludzie jak Miłosz. Jego ukochaną książką była Boska komedia - zabrał ją do plecaka, gdy uciekali przez granicę na Węgry w czasie wojny.

Irena była bardzo gościnna. Umiała słuchać. Z tego m.in. powodu Jola podziwia ją. Irena przez dwadzieścia lat prowadziła notatki, w których dokumentowała życie męża. Notatki zostały opublikowane "na raty" w "Regionach".

Wirtualna Kultura też robi notatki, ale na spotkaniach w Żółtym Parasolu. Dzięki temu ma o czym  pisać na blogu. Jak widzicie, na spotkaniu z Jolą (Jolantą Ługowską) Wirtualna Kultura dużo się dowiedziała. Żałujcie, że Was nie było.



Spotkanie było niezwykłe. Skłaniało do refleksji. Budziło wspomnienia. Uczyło. Wszystkie uczestniczki były w Jolę wpatrzone (kliknijcie na zdjęcia). Tylko Wirtualna Kultura na ostatnim zdjęciu nie wiadomo dlaczego odwróciła głowę.

Spotkanie z Jolą pokazało, jak wspaniałe i interesujące są seniorki, które przyciąga Żółty Parasol. Jedna z uczestniczek (tak, seniorów nie było!) wspominała Andrzeja, syna Vincenza, który kiedyś był we Wrocławiu. Druga, była studentka Joli, przeczytała fragment jednego z czterech tomów  "Na wysokiej Połoninie"  o pobratymstwie i ślubie pobratymczym, opisanych w książce zwyczajach, których już nie ma, kliknijcie: Pobratymstwo - Wikipedia. Z zachwytem mówiła o gwarze huculskiej i znanej nam pieśni "Czerwony pas". Trzecia podkreśliła, że miło było usłyszeć o pokoleniu naszych dziadków i babć, bo tego w szkołach nie mieliśmy. Czwarta przyznała się, że jej rodzina mieszkała w Żabiu, o którym Vincenz pisał w "Na wysokiej Połoninie", itd. Jola chyba nie spodziewała się, że spotka takie miłośniczki dobrej literatury.

"Na wysokiej Połoninie" to dzieła Stanisława Vincenza, które pisał całe życie. Pisał na emigracji. W Polsce Vincenza "odkryto" dopiero w latach 80tych, gdy już nie żył. Był pisarzem niszowym, ale z najwyżej półki.


Uwaga. Zdjęcia są w Galerii w Menu, kliknijcie: Galeria zdjęć.
Krystyna - Wirtualna Kultura

1 komentarz:

  1. Wspaniała Uczona i cudowny Człowiek. Dziękuję Krysiu za artykuł, u

    OdpowiedzUsuń